Oglądam te filmy w oryginale nie miesiąc, nie dwa i powiem wam, że gdy się wczuję zrozumieć idzie bez problemu. Zwykle dialogi są proste, trudności może sprawiać jedynie fachowe słownictwo (np.w kryminale) czy różne sformułowania bądź idiomy.
Tak więc stawiam wielki znak zapytania po pytaniu: Po cholerę uczymy się kilkunastu angielskich czasów skoro nie używają ich NAWET w filmach? Nie wspomnę nawet o mowie potocznej na co dzień... Jeśli więc nie kumacie Futura Perfekta Continiousa myślę, że nie ma się czym za bardzo martwić, bo bohaterów z ekranu na bank zrozumiecie. :D
Jeśli chcecie natomiast podrasować co nieco akcent polecam filmy z Hugh Grantem.

http://www.youtube.com/watch?v=w9F7Hz4kyHY - wzorowy przykład Brithish English :)
Masz rację Elle, nikt dziś nie używa tych czasów (no może oprócz anglojęzycznych poetów) i bez sensu jest uczenie ich w szkole. Niestety, taki już nasz system edukacji...Co do napisów, ja też wolę oglądać filmy z nimi, ale raczej dlatego, że mogę usłyszeć głos aktorów, a nie lektora;)
OdpowiedzUsuń